3-11 listopada 2012

Ludwig van Beethoven

1770-1827 | Niemiecki kompozytor i pianista, ostatni z grona klasyków wiedeńskich, uznawany za prekursora romantyzmu. Muzyki uczył się początkowo od swojego ojca i już jako ośmiolatek wystąpił z własnym koncertem. Następnie, u różnych nauczycieli kształcił się w zakresie gry na instrumentach klawiszowych, skrzypcach, organach oraz kompozycji. W wieku 14 lat otrzymywał pierwszą pensję jako muzyk dworski. Po śmierci matki, wziął na siebie obowiązek utrzymania rodziny, udzielał lekcji muzyki. W roku 1792 wyjechał do Wiednia, aby uczyć się u Josepha Haydna. Niestety mistrz uporczywie poprawiał dzieła młodego kompozytora, co spotykało się ze zniechęceniem Beethovena. W Wiedniu szybko zdobył opinię doskonałego pianisty i wybitnego kompozytora. Zasłynął przede wszystkim dziewięcioma symfoniami, komponowanymi w latach 1799-1824. Jest również autorem uwertur operowych, sonat i koncertów fortepianowych oraz skrzypcowych, oratorium, mszy, kantat oraz pieśni. Beethoven studiował również filozofię na uniwersytecie w Kolonii. Czytał dzieła historyczne, filozoficzne i przyrodnicze, starożytnych pisarzy i współczesnych poetów. Szczególnym uwielbienie darzył Goethego, do którego pisał: „Pańskie wspaniałe dzieła onieśmielają mnie i mógłbym jedynie z największą czcią i najgłębszym wzruszeniem zbliżyć się do Pana.” Do spotkania tych dwóch geniuszów doszło w roku 1812. Spędzili ze sobą kilka dni. Jak podaje badacz Adam Czartkowski, spotkanie to miało jednak także swój niefortunny epizod. Beethoven całe swoje życie był zagorzałem przeciwnikiem łatwego i bezmyślnego wzruszenia okazywanego przez publiczność. Twierdził, że „artyści nie płaczą, ale płoną ogniem”. Więc kiedy po zagraniu czegoś Goethemu na fortepianie, zobaczył, że poeta wzruszył się do łez, wykrzyknął: „Tego się po panu nie spodziewałem. Goethemu nie przystoi takie zachowanie. Gdybym był na pańskim miejscu wyraziłbym entuzjazm inaczej. Jeśli pan nie umie mnie ocenić i postawić na równi z sobą, któż wobec tego ma się poznać na mnie? Jakiż tłumok ma mnie zrozumieć?” Życie Beethovena naznaczone było chorobą. Postępująca głuchota, której pierwsze oznaki zauważył Beethoven już w latach 1794-96, nie zdołała jednak ograniczyć jego pasji tworzenia. Siłę woli wyraził kompozytor w tzw. testamencie heiligenstadzkim (1802): „Niewiele brakowało, a skończyłbym z życiem. Tylko ona, sztuka, mnie powstrzymała. Ach, zdało mi się to niemożliwe opuścić świat, zanim stworzę to wszystko, do czego czułem się powołany.” Choroba stawała się jednak coraz bardziej uciążliwa, od roku 1815 Beethoven musiał porozumiewać się z otoczeniem pisemnie. Mimo, że troski materialne, osobiste i rodzinne nie odstępowały go także w ostatnich latach życia, to był to również czas wielkiej płodności artystycznej. To wówczas napisał Beethoven ostatnie sonaty fortepianowe, kwartety smyczkowe oraz słynną IX Symfonię i mszę D-dur, Op. 123 (Missa solemnis). Ludwig van Beethoven zmarł wiosną 1827 roku. Wieczorem, podczas burzy.